piątek, 9 grudnia 2016

Wycieczka do Cu Chi

Wyjechaliśmy za Saigon, do pobliskiej dżungli gdzie są tunele CuChi
Zwiedziliśmy je z przewodnikiem.  Ciężko trochę zrozumieć ten angielski,  pan przewodnik mówił np bibo i dopiero po któryms razie zaskoczylismy,  że chodzi o people ;-) albo family mogło tez znaczyć follow me,;-)
Fonetyki Pepsi nie powtórzę, ale nie brzmi zupełni jak pepsi ;-)
No ale tunele,  robią olbrzymie wrażenie. Wydrażone rączkami,  na 3 poziomach,  z ewakuacja do rzeki, z kuchniami, szpitalami,  warsztatami,  w wentylacja wydrazona bambusa pod kątem 45 stopni. Ponoć posiłki gotowano tylko rano, żeby dym udawał poranna mgłę. Myśmy przeszli tylko 40 m, poszerzone dla turystów,  ale po wyjściu wygladalismy jak zmokle kurki, uhhh goraco, nie wyobrażam sobie życia w takich warunkach nie wspominając o ostrzalach i bombardowaniach.
Na koniec wycieczki dostaliśmy tapiokę z  orzeszkami i herbatkę - posiłek partyzantów. Stąd zdjęcie korzenia tapiokę;-) Było jeszcze wino z ryżu, ale jakoś partyzanci nie czestowali ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz