Hmmm ponoć to się nie zdarza, ale trochę tu pada, a wczoraj w nocy było burzowe apogeum pioruny, grzmoty i prysznic z nieba non stop. A rano... przed domkiem rzeka, na alejkach jeziorka, a stołówce woda po kostki :-( po śniadaniu ekipa wręcz wylewala na zewnątrz wodę z tej stołówki, koło 15 Marta poczuła głód na spaghetti wiec zagladnelismy znów do stołówki (bar pod gołym niebem nie działa z powodu deszczu), a tam ludzie właśnie kończyli sprzątanie, mopy chodziły na okrągło, gdy nagle znów lunelo i to tak konkretnie, że kiedy Marta kończyła makaron do stołówki znów wlala się woda. Wyobraźcie sobie miny tych ludkow... syzyfowa praca jak nic.
kolację juz sobie odpuscilismy,:-)
wtorek, 13 grudnia 2016
62 mm opadu, to chyba sporo.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz