wtorek, 13 grudnia 2016

62 mm opadu, to chyba sporo.

Hmmm ponoć to się nie zdarza,  ale trochę tu pada, a wczoraj w nocy było burzowe apogeum pioruny, grzmoty i prysznic z nieba non stop.  A rano... przed domkiem rzeka, na alejkach jeziorka, a stołówce woda po kostki :-( po śniadaniu ekipa wręcz wylewala na zewnątrz wodę z tej stołówki,  koło 15 Marta poczuła głód na spaghetti wiec zagladnelismy znów do stołówki (bar pod gołym niebem nie działa z powodu deszczu),  a tam ludzie właśnie kończyli sprzątanie,  mopy chodziły na okrągło,  gdy nagle znów lunelo i to tak konkretnie,  że kiedy Marta kończyła makaron do stołówki znów wlala się woda.  Wyobraźcie sobie miny tych ludkow... syzyfowa praca jak nic. 
kolację juz sobie odpuscilismy,:-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz