sobota, 29 lipca 2017

Plac zabaw Orunia Dolna




Takie atrakcje tylko na Orunii;-)


Dzieciaki się wyszalaly, Stachu po kilkukrotnym obiegnieciu placów dorwał się do furtek i od tej chwili tylko furtki się liczyły;-)


A plac jest bardzo fajny, wielkościowo podchodzi pod plac na plaży Gdynia Śródmieście;-) czyli bajka!



Tak sobie myślę, że dobrze byłoby zrobić coś dla ranking/recenzje placów zabaw w okolicy;-)

Omc Italia


Jest taki park na Oruni, gdzie jest fontanna i dworek i jak się odpowiednio stanie to pewne rzeczy wyglądają jak w Italii;-);-);-)

A wieczorem....

niedziela, 23 lipca 2017

Człowiek Mop



Stachu ma swoje ulubione zabawki...
Np taki zestaw: mop, miotła i wiadro do mopa. Pierwszą rzeczą z rana, po przebudzeniu , jest włamanie do łazienki ( za pomocą poduszki z sofy otwiera sobie drzwi) i wyciągnięcie z niej zestawu....



Tak samo po powrocie do domu ze spaceru czy żłobka....od razu leci do łazienki.....

Czekamy kiedy mu przejdzie.....

piątek, 21 lipca 2017

Na kłele w deszczu


2 tygodnie temu podjęłam tzw wyzwanie pt. "Do pracy na kłele".
Po ponad 3 latach przerwy przeprosiłam się z moim rowerem i zabrałam go od babci z Wrzeszcza. Początki były śmieszne, bo obniżylam sobie siodełko i nie dość, że wyglądałam, jakbym zajumala rower jakiemuś dziecku, to jeszcze jazda w kucki pod górę była sporym wysiłkiem. Jechałam i myślałam "co jest z tymi nogami?". Wystarczyło podwyższyć siodełko i problem znikał ;-)
No ale to było 13 dni temu....
Droga do pracy zajmuje mi około 35 min, czyli porównywalnie do auta. Powrót parę minut więcej, bo jadę pod górę.
Rowerem można też z rodziną podróżować...ale to na inny wpis..


Dziś troche się w pracy zasiedziałam, a dodatkowo padał deszcz, więc wpadłam na pomysł, aby drogę do domu przyspieszyć, tak abym dzieci mogła odebrać z placówek przed 17... i postanowiłam że Strzyży na Jasień podjechać PKM.
I powiem tak....czasowo, jak się
doliczy czekanie na pociąg(kilka minut), a potem zjazd z Jasienia to jakoś super nie jest, wychodzi niecałe 10 min szybciej niż bez podwozki...
Do tego dochodzi stres, bo rower w PKM trzeba powiesić na haku, a potem go zdjąć z tego haka..... to nie takie proste.
Tutaj ukłony dla chłopaka który mi pomógł, bo nie potrafilambym tego ogarnąć sama.
Zatem nie ma to jak własne nogi, na nie zawsze można liczyć:-P