W ostatnią niedzielę prosto z lasu pojechaliśmy do opery. Przez ostatni rok poniedziałkowe popołudnia Marta spędzała na lekcjach baletowych w tejże operze. Po pierwszym miesiącu był duży kryzys i opór, chwile zwątpienia i w ogóle. Bo wiecie - najpierw się zapaliła do ćwiczeń,a potem przy kolejnych powtórzeniach zabrakło już chęci. Porozmawiałam z panią Ola,prowadzącą zajęcia czy w ogóle nie zrezygnować, ale pani Ola powiedziała, że trzeba przeczekać ten czas i poczekać aż Marta się ponownie wkręci. No i w końcu zaskoczyło. Już sama się dopytywała kiedy na balet idziemy. dodatkowym bonusem był nocleg u babci Kasi po zajęciach. a czasem był i i bonus w postaci odebrania z przedszkola przez babcię:)
W tym miejscu dziękuje bardzo babci Kasi za tę pomoc:))
A efekty na poniższych zdjęciach:)
O 16.00 rozpoczęło się przedstawienie, na którym każda grupa prezentowała swoje układy i etiudy taneczne:) Nie zabrakło też i naszej baletnicy z ekipą:)
No i uwaga.... jest chęć kontynuacji u córki....
PS. Kaja! dziękuje za sukienkę!
Sliczna baletnica :-)
OdpowiedzUsuń